czwartek, 20 listopada 2014

Niemowa


Moje myśli wędrują po głowie, całkiem bezwiednie, stały się już tak dziwaczne, że aż mi wstyd, wstyd mi że ktokolwiek, mógłby kiedyś takie myśli mieć. Zawędrowały tak daleko, a ja, zupełnie jak największy ignorant świata, jak leniwiec, jak ktoś pozbawiony wszelkich motywacji, godzę się na wszystko. Niech wędrują, niechże zadziwię się sobą raz jeszcze, w ten markotny dzień. 
Myślę o marynarzu, nie o Tobie, lecz o jakimś marynarzu, który każdego dnia o świcie wyrusza w podróż, by widzieć tylko wodę. Popadam w podziw. Jak można było całe swoje życie poświęcić dla samotnych wypraw, jak można tak było zmarnować swoje życie? Czy marynarze zawsze są tak małomówni? Jednak, jestem zdumiony, bo raz rozmawiałem z jednym Japońskim marynarzem, bardzo starym człowiekiem, i wtedy się nauczyłem, że nie należy wiele oczekiwać i wiele mówić. Powiedział, że człowiek słabnie z każdym słowem, gdy sam już nie wie po co je mówi i nie może przestać. Zaczynam myśleć..  gdyby cały Świat był tylko wodą, może nie musiałbym już tak pędzić i gonić za czymś, co nie istnieje, bo jedynie woda miałaby sens. Nawet śmierć na wodzie nie byłaby istotna, to przynosi ukojenie. Chciałbym znaczyć coś i jednocześnie nie musieć wiele mówić, nie musieć udowadniać wszystkim naokoło, że mam coś do powiedzenia, nie chcę aby to czyniło mnie kimś wartościowym. Jestem już zmęczony, chciałbym zaniemówić, ale obawiam się, że nie ma we mnie wystarczającej pokory. Dlaczego wszyscy uważali tamtego Japońskiego marynarza za smutnego człowieka? Dlaczego sądziłaś że ja jestem inny?

Moje czucie się wydostało z mojego ciała, boleśnie uleciało ze mnie. Szukałam w ludziach kotów, szukałam ich właścicieli, aż w końcu, bez ko...